Wyobraźcie sobie sytuację gdy kończy się długi związek, których koniec końców wcale nie był dobry, ale jednak był długi i tęsknicie.
A potem ta tęsknota staje się problematyczna, bo nie możecie spać, jeść, tracicie energię do życia.
A potem jest jeszcze gorzej, bo życia zawala się w każdym miejscu.
Przychodzi decyzja, że idziecie do specjalisty, bo on się na tym zna i wytłumaczy mi co się ze mną dzieje.
To tłumaczenie trwa dwa lata, średnio 3-4 razy razy w miesiącu. Gdzieś w trakcie tych dwóch lat pojawia się trzech innych specjalistów, tak w razie czego gdyby ten jeden nie starczył to warto mieć opinię kogoś innego.
Całkowita dupa, jestem utrzymywany w przeświadczeniu, że to dopiero 2 lata a takie traumy trwają długo, a przecież dzięki rozmowom jest minimalnie lepiej bo mam z kim pogadać, ktoś poklepie mnie po plecach i z czasem będzie jeszcze ciut lepiej.
A potem jeszcze ciut lepiej i mam doceniać te małe kroki.
Pewnego dnia trafiacie na Damiana, człowieka kompletnie odrealnionego, który nie stara się robić wrażenia, nie stara się imponować swoją wiedzą, nie stara się ukazać jak bardzo teraz będę od niego zależny bo pomaganie takim jak ja to jego życiowa misja. Liczą się namacalne wyniki, efektywność i odnalezienie możliwie najkrótszej drogi do celu. Mówicie sobie „a co mam do stracenia? może faktycznie powie mi coś czego nie wiem?” i oddajecie się w jego ręce.

Parę godzin później siedzicie ze szczęką przy samej podłodze bo wszystko co było tak skomplikowane i trudne stało się takie proste, wyłożone od a do z. To teraz już nie będę zwracał się do czytających w ten sposób i przejdę do formy osobowej 😀 Moja dziewczyna była wyrazem tęsknoty za moją mamą, która nie żyje, a którą kocham i będę kochał do końca swoich dni. Bardzo podobne zachowania i bardzo podobne gesty mojej dziewczyny, to wszystko przypominało mi o mamie, miałem jej jakąś część na co dzień, w pewien sposób mogłem dalej być jej synem, a gdy to straciłem to poza poczuciem pustki za samą dziewczyną wzmogła się tęsknota za moją mamą.
Po wszystkim co przerobiliśmy z Damianem w te parę godzin poczułem niepisaną ulgę, wszystko zaczęło być klarowne, ale ta przejrzystość wywołała we mnie poczucie bycia oszukanym. Poświęciłem dwa lata, podkreślam DWA LATA na to aby „specjaliści” mogli przeciągać moją słabość i dzięki temu zapewniać sobie utrzymanie, ale wybaczyłem im to, bo w końcu odzyskałem swoje życie i decyzyjność.

Na sam koniec podkreślę jedną rzecz, Damian to człowiek na właściwym sobie miejscu, wielu tzw „specjalistów”, którzy zamiast ROZWIĄZYWAĆ pewne sprawy jedynie je ROZDRAPUJĄ, mogą jemu, jego wiedzy i podejściu do życia trzymać co najwyżej statyw podczas gdy on kręci filmy na swój kanał. Pozdrawiam wszystkich czytających 🙂

 

P.S. Mój „przypadek” Damian użył w swoim filmie „Tęsknię za nim/za nią”.